Parę lat temu Google testowało istotną (moim zdaniem) zmianę w prezentacji wyników wyszukiwania w urządzeniach mobilnych: na liście wyników nie był pokazywany docelowy URL, maskowany nazwą strony. Nie pamiętam z jakim odzewem spotkały się te testy, z dużym niepokojem odnotowałem sygnały, że Google do tego pomysłu wraca (patrz tutaj lub tutaj). Czytaj dalej
Poza sprawami oczywistymi, takimi jak unikanie zagrożonych stron, czyszczenie cookies, nie wpisywanie danych na podejrzanych stronach itp., możemy dla zachowania prywatności zrobić coś jeszcze, coś co na pierwszy rzut oka wyglądać może jak przejaw obsesji albo tego, że „masz-coś-do-ukrycia”: zaszyfrować dane. Moim zdaniem nieco przesadne dbanie o prywatność przypomina raczej kupowanie ubezpieczenia: ubezpieczenie to taki dziwny produkt, który kupujemy, mając nadzieję, że go nie wykorzystamy. Mniej więcej tak jest z działaniami, o których niniejszy wpis – jest super, jeśli się nie przydają, ich stosowanie mi osobiście daje jednak poczucie bezpieczeństwa (przynajmniej częściowego, jak w przypadku ubezpieczeń…). To, o czym niżej piszę, od produktów ubezpieczeniowych różni się ceną – nic nas nie kosztuje. Czytaj dalej
Między naszą potrzebą prywatności a potrzebami reklamodawców i usługodawców oraz pożądaniem organów władzy różnego szczebla jest miejsce tylko na poważny konflikt (oczywiście o ile zdajemy sobie sprawę z zagrożeń związanych z przekazywaniem zbyt dużych ilości prywatnych danych). Pewnych zagrożeń możemy uniknąć (przykłady w poprzednim wpisie), pewnych nie – szczególnie, jeśli zagrożenie dla naszej prywatności jest wywoływane przez organy władzy państwowej. Dziś o dwóch przykładach zainteresowania naszymi prywatnymi informacjami – z jednym z nich wiążą się potencjalnie pewne korzyści, z drugą kompletnie żadne. Najpierw o tym drugim, potem o pierwszym. Czytaj dalej
Dokładnie tydzień temu, 28 stycznia, świętowaliśmy po raz dziesiąty Dzień Prywatności Danych. Hasło „prywatność” i potrzeba jej ochrony jest generalnie czymś znanym, oczywistym, bezdyskusyjnym. Jednocześnie jednak, z różnych powodów, chronimy tą prywatność w znacznie mniejszym stopniu niż prywatność w życiu poza internetem. Mamy skłonność do zachowań ryzykownych, czasem nie zdając sobie z tego sprawy. Mamy skłonność do tego, żeby nad potrzebę prywatności stawiać choćby potrzeby reklamodawców, usługodawców itp.
Gdy mówimy o potrzebie zachowania prywatności w ogóle, myślimy o tym, co robimy w swoim domu, o swoich osobistych zwyczajach, uczuciach, światopoglądzie, sympatiach i antypatiach, stanie posiadania, stanie zdrowia itp. Możliwość utrzymania stanu prywatności jest częściowo zagwarantowana prawnie, częściowo zaś sami nad tym pracujemy nie poruszając pewnych tematów w wystąpieniach publicznych, w rozmowach z dalszymi znajomymi, zamykając drzwi do mieszkania, nie ujawniając publicznie swoich zwyczajów. O czym właściwie mówimy, gdy mówimy o prywatności w internecie i jak możemy o nią dbać (i czy faktycznie powinniśmy)? Czytaj dalej
Problem gorący, a nawet parzący. Otaczające nas powietrze okazuje się, szczególnie zimą, po prostu trujące. Są dni, w które najlepiej byłoby zminimalizować lub zupełnie unikać wszelkiej aktywności na świeżym powietrzu, ze zwyczajnymi spacerami i wietrzeniem mieszkań włącznie. Skąd możemy pozyskiwać informacje na temat zagrożeń? Czytaj dalej
Lepiej późno niż wcale. Zgodnie z informacjami Reuters unijni urzędnicy planują trochę zmian w prawie telekomunikacyjnym. Jedną z tych zmian jest zniesienie wymogu informowania o zbieraniu cookies. Jest to procedura tak powszechna, a komunikat tak wszechwystępujący, że bardzo szybko stał się czymś, co bezrefleksyjnie klika się jak najszybciej, bo baner z tekstem o cookies przeszkadza w odbiorze treści na stronie. Czytaj dalej
Moim faworytem w wyborach prezydenckich w USA był i zapewne będzie nadal …portal politifact.com. Portal politifact.com zajmuje się weryfikacją opinii, uwag, zarzutów, obietnic itp. wygłaszanych przez polityków amerykańskich; zajmuje się wyręczaniem wyborców i sprawdzaniem informacji, do których odwołują się kandydaci w wyborach prezydenckich w USA. Chcąc nie chcąc kandydaci przed wyborami składają wyborcom propozycje, polemizują odwołując się do faktów, zarzucają coś swoim oponentom. Czasem sprawdzić informacje jest trudniej, czasem łatwiej, ale zysk zawsze jest ten sam: wyborcy mają duże ułatwienie, jeśli interesuje ich ocena wiarygodności kandydata. Weryfikacja twierdzeń wygłaszanych przez kandydatów prowadzona jest „na bieżąco”, choćby w trakcie debaty telewizyjnej (link). Oceny stopnia prawdziwości wypowiedzi nie są zero-jedynkowe, ale dopuszcza się także „raczej prawdziwe”, „na wpół prawdziwe”, „raczej fałszywe”. Dzięki temu udaje się ocenić także wzajemne zarzuty oparte na różnego typu niedomówieniach, insynuacjach, sugestiach. Kliknijcie i sprawdźcie sami.
Czytaj dalej
Dwa uzupełnienia do poprzedniej notatki o operatorach wyszukiwania zaawansowanego w Google. O jednym zapomniałem, o drugim źle myślałem. Po pierwsze, operator numrange – pozwala odnaleźć liczby ze wskazanego przedziału. Używa się go tak: numrange:n..m. Na przykład: godzilla numrange:1990-1999 lub po prostu godzilla 1990..1999 – gdy chcemy znaleźć informacje o filmie o Godzilli z lat 90-tych, dokładnie nie pamiętamy, z którego roku. Uprzedzam, operator bardzo mało efektywny na przykład przy poszukiwaniu przez Google artykułów w cenach w oczekiwanym przedziale, sami spróbujcie – za dużo przypadkowych wyników.
Użytkownicy Google nadspodziewanie często zapominają o prostej, podstawowej zasadzie pozwalającej wyeliminować trochę śmieci z listy wyszukiwania: korzystaj z różnych możliwości wyszukiwarki. W trakcie szkoleń okazuje się, że nie wszyscy pamiętają/wiedzą o podstawowych funkcjonalnościach wyszukiwarki Google, więc krótko przypominam raz jeszcze o kilku najważniejszych funkcjach – operatorach wyszukiwania zaawansowanego, których używanie oszczędza czas i ułatwia dotarcie do potrzebnych źródeł.
Czytaj dalej